Przejdź do głównej zawartości

Jak nie pójdzie, zawsze można się jakoś pocieszyć.




Karol przekroczył próg sklepu. Nie zdążył się przywitać, a już przemiła ekspedientka pytała w czym może pomóc. Podziękował. Chciał się na spokojnie rozejrzeć. Najpierw zajął się prezentami dla dziewczyn. Wybór kolczyków i łańcuszka nie zajął mu zbyt dużo czasu. Przyszła pora na pierścionek.
Zaczęły się problemy.


Nie bardzo wiedział jaki gust w temacie biżuterii ma Luiza. Nie znał rozmiaru. Wiedział jedno- musi być wyjątkowy. Obejrzał kilkanaście modeli. Wybrał z nich pięć. Poprosił panią o ich przymierzenie. Chciał zobaczyć jak prezentują się na dłoni.Sprzedawczyni dzielnie pomagała. Jeśli zdecyduje się na zakup, wpadnie jej trochę gotówki od szefa. Dawno nikt nie interesował się biżuterią w tak wysokim przedziale cenowym.

Po dłuższym namyśle wybrał delikatny pierścionek z brylantem. Pani pogratulowała dobrego gustu, pięknie zapakowała zakupy i już cieszyła się z dodatkowej kasy. Widziała świetną kieckę, wydawała jej się trochę za droga, ale teraz będzie mogła sobie na nią pozwolić.
Tradycyjnie zaprosiła Karola na ponowne zakupy. Pożegnał się. Zakupy okropnie go zmęczyły, mimo,że nie biegał w między wieszakami w dniu wyprzedaży. 

Bardziej zmęczyły go myśli. Nie wiedział czy się nie wygłupi. Czy Luiza będzie chciała z nim porozmawiać? Czy uda mu się wyprostować to co niebezpiecznie skręciło na boczne tory?
Wsiadł do auta, włączył muzykę i postanowił nie myśleć o tym. Próbował nastawiać się pozytywnie.
Jak nie spróbuje, nie będzie wiedział czy było warto.

Radek bardzo chciał spotkać się z Luizą. Podobała mu się bardzo. Chciał spędzać z nią jak najwięcej czasu. Dziewczyna nie odbierała jednak telefonu. Wysyłał sms-y, nagrywał się na pocztę. Nie był pewien co go do niej ciągnie. Czy ona sama jest tak magnetyczna, czy rywalizacja z Karolem dodaje kolorów.

Postanowił, że jeśli do wieczora się nie odezwie, na drugi dzień zjawi się w mieszkaniu Anny. 

Luiza praktycznie cały dzień spędziła w szpitalu. Wyszła jedynie coś zjeść i się dotlenić. W sumie nie miała nic lepszego do roboty. Towarzystwo Anny bardzo lubiła. Mały Adaś polubił ciocię, i noszenie na rękach. Kiedy Ania odpoczywała, zajmowała się nim, zmieniała pieluchy, śpiewała piosenki. 

Przez chwilę poczuła, że bardzo chciałaby być mamą, mieć dla kogo żyć. Mieć przy sobie istotę, która będzie ją kochać bezwarunkowo. Brakowało jedynie odpowiedniego kandydata na ojca. Myśli dziewczyny powędrowały w kierunku Karola. Przypomniała sobie najpiękniejsze wspólne momenty, uśmiechnęła się w duchu. Po chwili posmutniała. Nie miała pewności czy jeszcze coś z tego będzie. Czy poskładają rozsypane elementy...

Kilometry dzielące Karola od kraju zmniejszały się. Lubił szybką jazdę, drogi pozwalały na rozwijanie większych prędkości. Pędził do domu, do ukochanej. Przerwy robił tylko, aby skorzystać z toalety i coś zjeść. Nie czuł zmęczenia. Adrenaliny dodawał mu pierścionek, który niedawno kupił.

Wieczorem Luiza pożegnała się z Anią. Godziny odwiedzin już dawno minęły, ale ze względu na to, że koleżanka leżała w sali jednoosobowej personel przymykał oko.

- Luiza poczekaj, mam jeszcze jedno pytanie- zatrzymała ją Anna.
- Coś się stało? - odpowiedziała zaniepokojona dziewczyna.
- Nie, spokojnie. Chciałam zapytać czy nie chciałabyś zostać chrzestną Adasia.

Luizę zatkało. Przez chwilę nie mogła nic powiedzieć.

- Oczywiście, bardzo się cieszę. 
- Chrzestnym będzie oczywiście Karol. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?
- Zobaczymy jak on na to wszystko zareaguje, trochę się boję...
- Nic się nie bój. Jutro nie przychodź. Siedź w domu i czekaj na niego. Oczywiście jak będzie wychodził ode mnie- zadzwonię.
- Dziękuję kochana- Luiza przytuliła Anię- Była wzruszona propozycją i przerażona przed spotkaniem z Karolem.

Nocna jazda dała się Karolowi we znaki. Nie miał jednak zamiaru zatrzymywać się na dłużej. Wypił kolejną kawę, wypalił niezliczoną ilość papierosów i dzielnie dążył do celu.
Po przekroczeniu granicy, jego entuzjazm mieszany ze strachem dodawał mu energii.
Zadzwonił do Ani, powiedział, że zajedzie do niej, a później się wyśpi. Za parę godzin będzie na miejscu.

Anna po zakończeniu rozmowy zadzwoniła do Luizy. Przekazał jej kiedy powinna spodziewać się gościa. Przejęta tym faktem wzięła się za sprzątanie. W międzyczasie naszły ją wyrzuty sumienia, że olewa Radka. Miała teraz ważniejsze sprawy, Miłość jej życia może odejść bezpowrotnie. Musi spróbować ją zatrzymać. 

Jak nie pójdzie, zawsze można się jakoś pocieszyć- pomyślał i za chwilę zganiła samą siebie za takie myślenie. Nigdy nie bawiła się uczuciami innych, nie była aż tak wyrachowana. Teraz w obliczu minionych wydarzeń oceniała się bardzo nisko. Nie znalazła wytłumaczenia na swoje postępowanie. Stwierdziła jednak, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Z czasem, gdy emocje opadną będzie już tylko lepiej.

Posprzątała, przygotowała sobie ubranie. Jeszcze tylko prysznic, fryzura trochę tapety na twarz i może podbijać świat.

Zgodnie z postanowieniem Radek kierował się do mieszkania Anny. Zajechał do sklepu, kupił wino. Pomyślał, że dobrze byłoby mieć jakiś drobiazg dla Luizy. Kobiety uwielbiają prezenty. Wstąpił więc jeszcze do galerii. Nie bardzo wiedział co wybrać. Szyld sklepu jubilerskiego skutecznie go przyciągnął.

- Karol, jak ty wyglądasz?
-Cześć miło cię widzieć, bratowo moja kochana- odpowiedział z uśmiechem. Był zmęczony, ale i tak już nabroił ,więc przyjechał prosto do szpitala.
- Nie mogłem się doczekać spotkania z wami. Darowałem sobie więc golenie, prysznic i inne sprawy.
- Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy.
- Ja cieszę się, że z Wami jest wszystko w porządku.
- Gdyby nie Luiza...
-Wiem, jestem jej bardzo wdzięczny za pomoc. Mam nadzieję, że uda mi się z nią spotkać i porozmawiać.
- Na pewno. Teraz jedź do domu i odpocznij. Na wszystko przyjdzie czas.
- A ty nic nie potrzebujesz Aniu?
- Wiesz jeśli mogłabym cię poprosić o kilka drobiazgów z domu.
- Jasne nie ma problemu, napisz mi wszystko i już jadę.

Anna zapisała listę rzeczy jakich "potrzebowała". Karol obiecał, że wróci jak najszybciej.

Mam nadzieję, że szybko nie wrócisz- powiedziała po cichu gdy mężczyzna wyszedł z sali. Pocałowała synka i wybrała numer Luizy, która będąc pod prysznicem nie słyszała telefonu. Anna wysłała jej wiadomość, której dziewczyna również nie odczytała.

Owinięta ręcznikiem śpiewała piosenkę, która ustawiona na dość dużej głośności zakłócała wszystkie dobiegające dźwięki. Tańczyła w najlepsze nie mając świadomości, że do mieszkania właśnie wszedł Karol. Stanął w progu i przypatrywał się dziewczynie.

Kiedy piosenka się skończyła zaczął klaskać. Przerażona Luiza wykonała dziwne manewry, krzyknęła. Odwracając się w stronę, z której dobiegały oklaski strąciła z siebie ręcznik. Była tak zaskoczona widokiem uśmiechniętego Karola, że nie pomyślała o tym, żeby go podnieść. 

W tym samym momencie Radek wchodził po schodach na górę wesoło pogwizdując...

Poprzednie części znajdziecie w zakładce Opowiadanie.

Komentarze