Przejdź do głównej zawartości

Jestem w to zamieszana!



Poprzednie części opowieści znajdziecie w zakładce opowiadanie.

Luiza wyszła z sali, bez słowa skierowała się do wyjścia ze szpitala. Nie zwracała uwagi na pędzącego za nią policjanta. Przed budynkiem, pomimo zakazu zapaliła papierosa. Gliniarz spojrzał na nią groźnie, ale się nie odezwał. Musiał spędzić z wściekłą kobietą jeszcze sporo czasu. 



- Możemy już jechać- oznajmiła Luiza. Dopaliła papierosa, wyrzuciła do kosza.- Do którego auta mam wsiadać?
- Zaparkowałem na drugim parkingu, musimy się przejść. Może teraz pani powie...
- Niczego nie powiem, dopóki nie zobaczę Karola. niech pan nawet nie próbuje wyciągać ze mnie żadnych informacji.
- Może jest pani w tę sprawę zamieszana.- Luiza zgromiła go wzrokiem.
- Owszem jestem zamieszana. Od jakiegoś czasu ktoś bardzo źle nam życzy, próbuje zniszczyć nasze życie. Pierwszym podejrzanym jest mężczyzna, który był na miejscu przestępstwa. Radek się nazywa. Jego powinniście zapytać.
- Koledzy właśnie próbują się czegoś dowiedzieć. Facet milczy jak zaklęty. Czeka na adwokata, który ma długą trasę do pokonania. Z pewnością dopiero jutro się czegoś dowiemy.
- Dowiecie się albo nie. Nie możecie mu pozwolić na to, żeby się wywinął. Jestem pewna, że to jego sprawka. Kiedyś się z nim spotykałam, wcześniej miał zatargi z Karolem.
- Myślę, że dla dobra sprawy powinna pani opowiedzieć mi historię tej znajomości, ze wszystkimi szczegółami. Mamy sporo czasu, zanim dotrzemy do Krakowa. Dzięki pani opowieści, może uda się przycisnąć podejrzanego.
- Chyba nie mam wyjścia- westchnęła Luiza i wsiadła do wskazanego przez mężczyznę auta.

Operacja Karola przebiegła zgodnie z planem. Zagrożenie życia minęło. Pacjent spał. Na miejscu zjawili się już ludzie wysłani przez matkę Luizy i jej faceta. Obserwowali szpital i jego otoczenie, na bieżąco informując szefa o wszystkim.

- Mogę zapalić? Czy w aucie nie można?
- Po takich rewelacjach i ja chętnie zapalę. Za chwilę będzie zjazd. Wytrzyma pani?
- Nie mam chyba wyjścia- uśmiechnęła się Luiza.

- Wiesz już co z Karolem?- matka Luizy nerwowo krążyła po pokoju.
- Śpi, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wszystko będzie dobrze- mężczyzna przytulił ją i pocałował w czoło.
- Mam nadzieję, tej babie i tak nie daruję. Liczę na to, że nie będziesz mi przeszkadzał- spojrzała ukochanemu głęboko w oczy.
- Wiesz to jedna z lepszych...
- Nie pieprz głupot, jedna z lepszych a strzeliła nie do tego, do którego powinna- przerwała mu kobieta.

Luiza i gliniarz dotarli do Krakowa. Mimo zmęczenia, dziewczyna nie odpuszczała i od razu skierowała się na oddział, na którym przebywał Karol.

- Przepraszam, ale nie może tam pani wejść, to jest sala pooperacyjna, tam nie można przebywać- pielęgniarka zasłaniała wejście, ale Luiza nie dawała za wygraną. Dopiero policjant "zmusił" ją do uspokojenia się.
- Nic mu nie grozi, jak się wybudzi, będziesz mogła się z nim zobaczyć. Przepraszam, będzie mogła się pani z nim zobaczyć.
- Mówmy sobie po imieniu- odparła zrezygnowana dziewczyna. Usiadła na krześle i zamknęła oczy.
- Paweł jestem- szepnął mężczyzna.- Przepraszam, muszę zadzwonić, a ty nic nie kombinuj, czekaj tu na mnie. Kiwnęła głową na potwierdzenie.

Paweł dzwonił do kolegów. Opowiedział im historię Radka, Luizy i Karola. Reszta należała do nich. Po zakończonej rozmowie wybrał numer matki Luizy...

Komentarze